Kochani,
Wpis ten jest odpowiedzią na post Panny Anny, który znajdziecie tutaj: https://zieleipastele.pl/szukam-sukienki-part_2/
Zawiera on kilka rad dotyczących poszukiwania sukni ślubnej oraz opowiada o wycieczce do stolicy w celu poszukiwania idealnej sukni:)
Jesteś ciekawa jak to wyglądało u mnie?
To zapraszam do lektury 🙂
Oszalała! nie no, żart 😉
Rozumiem wszystkie Twoje argumenty. Naprawdę! I nie ma w tym nawet szczypty złośliwości 😉
Cieszę się, że przeżyłaś super przygodę i wizytę rodem z filmu 😉 I tak, to był film „Ślubne Wojny”. Swoją drogą, dobrze, że ja mam to za sobą. Przynajmniej mamy 100% pewność, że nas to nie spotka 😉
Wracając do wyboru pierwszego salonu, to u mnie było jednak trochę inaczej… Zanim jednak wybrałam się do salonu sukien ślubnych, nadal miałam obawy związane z nastrojem ekspedientki/konsultantki ;))
I tak, rozmyślam, gdzie powinnam zacząć, a tu nagle objawienie! W postaci mojej szwagierki, która mówi:
– „A czemu nie zamówisz sobie sukni z CHIN?”
– „ Że co? Ale że jak? Jak z Chin? Z tych Chin? Dalekich? (wtedy AliExpress jeszcze raczkował. Albo ja, najzwyczajniej w świecie, miałam o nim znikome pojęcie ;)”
– „No tak, z Chin. Też swoją suknie tam kupowałam. Byłam mega zadowolona i nie wydałam na nią fortuny” (pewnie chcesz wiedzieć ile? Ok. 150 $! I to już były kiecki na wypasie.) „Oczywiście wymagała kilku poprawek u krawcowej, ale kosztowało to max 200 zł”.
No więc zaczęłam czesać wszystkie portale chińskie z sukniami ślubnymi. Okazało się, że wybór jest ogromny (to były czasy przed memami typu: OCZEKIWANIA ws. RZECZYWISTOŚĆ ;), więc nie bałam się, że przyjdzie nie to co powinno. A poza tym dostałam od szwagierki konkretną stronę, z której ona sama zamawiała.
Chcesz wiedzieć jaka to strona? To masz: www.efox-shop.com
Żeby dojść do sukienek, trzeba się przebić, przez różnego rodzaju artykuły, ale warto! Poza tym, to nie jedyna strona. Pomijając oczywiście wspomniane wcześniej AliExpress – tam na pewno też coś się znajdzie 😉
Ja już miałam swój typ <3
…
Kolejnym krokiem była wizyta w salonie, w celu przymierzenia RÓŻNYCH kiecek, żeby sprawdzić w której dobrze się czuje, jaki fason dobrze leży, a jaki zupełnie nie. I złote rady, o których pisałaś wcześniej. Brzmiały podobnie 😉
Ostatecznie wybór padł na salon sukien pod Poznaniem.
Umówiłam się na konkretną godzinę i tak zostałam przyjęta 😉 W porównaniu z „Twoim” salonem. Ten był raczej malutki: jeden większy pokój, na witrynie 3 lub 4 wystawione kiecki, po lewej stronie, na początku kasa, dalej na wieszakach mnóstwo sukien (część z komisu), po prawej znowu kiecki na manekinach i na końcu przymierzalnia. Też na podeście – nie myśl sobie, że nie – ale tylko jeden duży stopień na całą szerokość przymierzalni – brakowało tylko tego okrągłego stopnia, który był u Ciebie – jak na filmie!
No i przymierzam te wszystkie suknie, jedna po drugiej, celując oczywiście w mój typ! Który był! Mniej więcej oczywiście, bo wiedziałam, że nie dostanę modelu 1 do 1. Ale mi to zupełnie wystarczało 😉 W zasadzie, po tej wizycie, byłam pewna, którą suknię zamówię z Chin. Ty wiesza jaka to była, bo widziałaś efekt końcowy, na naszym ślubie! Ale może, któraś z naszych czytelniczek jest ciekawa 😉
Więc masz:
A, i też byłam sama wyobraź sobie! Jakoś na pierwszy raz nie potrzebowałam towarzystwa – nie chciałam sugestii 😉
Pozostało zdjąć z siebie wymiary, kliknąć odpowiednie miejsca w tabelce! I czekać..
Około miesiąca. A przez ten czas umierałam z ciekawości 😉
Doświadcz_ONA żona.
W jakim salonie byłaś? Słyszałaś o jakimś godnym polecenia? (w Poznaniu i okolicach)